Dzisiaj jest 5ta niedziela od dnia porodu.
Tylko cztery tygodnie, a czasami zdaje mi sie, ze minelo juz kilka miesiecy.
Bylismy dzisiaj na cmentarzu. Zanieslismy Deanowi swieze kwiaty, ozdobnego motylka i kolorowy wiatraczek.
Smutek ogarnal mnie w calosci w momencie gdy rozejzalam sie do okola. Niektore groby opuszczone, zaniedbane. Ususzone kwiaty, nadgnite misie.
Wiem, ze kazdy jest inny i kazdy radzi sobie z utrata swojej pociechy w inny sposob, ale zeby w ogole nie chciec przyjsc..? Zadbac o to, co nam zostalo?
2go maja chce isc na spotkanie grupy Sands - Stillbirth and neonatal death charity (http://www.uk-sands.org/).
W poszukiwaniu zrozumienia.
No comments:
Post a Comment