Powrocilismy z wyprawy do Turcji.
Fajnie bylo.
Byl to idealny wywczas. Wiekszosc dni wygladala tak: pobudka, sniadanie, lezakowanie, barowanie a potem spac.
Przylecielismy w srode poznym popoludniem. W czwartek poszlam do tureckiej lazni. Po masazu, mycie piana i wygniataniu, dostalam maseczka po twarzy, a na koniec zostalam ukamienowana goracymi kamieniami.
W piatek pojechalismy do pobliskiego miasta Kusadasi. Komunikacja miejska. Marianna - Twoj opis ukrainskiego minibusa jest jak najbardziej adekwatny. Mozna to tez okreslic jako 'near death experience'.
Gdzie sie czlowiek nie obrocil tam chciano nam sprzedac Rolexa, Prade, Jimmy Choo, Gucci - wszystko genuine fake! przynajmniej sa szczerzy.
W sobote - bar. W niedziele poplynelismy stateczkiem na Grecka wyspe Samos - jest to wyspa najblizej polozona Turcji. Turcja odzyskala niepodleglosc od Grekow dopiero w 1922.
W poniedzialek zas pojechalismy do Efezu. Najelpiej zachowane starozytne miasto nad morzem srodziemnym.
W srode zas powrot do domu.
W czwartek Stuart mial urodziny. W ramach ktorych poszlismy do Dean'a. Ku naszemu zaskoczeniu zastalismy tam juz jego nagrobek. Strasznie nie lubie tego slowa. Kiedy rozmawiam ze Stuartem okreslam to mianem 'headboard' - jak zaglowek od lozka.
A moment in our arms
A lifetime in our hearts.
Kochamy CiÄ™ Dean.
No comments:
Post a Comment